Toy soldiers- ostatnio , przyznam, zainteresowała mnie ta gałąź figurkowego hobby.
Po pierwsze nie są zbyt trudne do wyrzeźbienia ( czy ulepienia - jak kto woli). A ja Michałem Aniołem lepienia figurek nie jestem ... ot, robię , co mogę.
Choć pewnie mógłbym móc lepiej.
OK, what ever..
Toysoldżersy są łatwiejsze do lepienia. Twarze nie muszą być idealnie wykonane. Fałdy mundurów zaznaczone , ale bez przesady . Naszywki i emblematy wykonane w postaci kalkomanii.
Zasadą jest, aby było jak najmniej części a to pozwala na kolejne uproszczenia . Drobne detale -sprzączki paski - uproszczone.
Ten opis to oczywiście uogólnienie, zdarzają się dokładnie wykonane tojsoldżersy, ale ponieważ będą sprzedawane pomalowane, to z detalami przesadzać nie można. Ktoś musi usiąść i kilkudziesięciu takich samych ułanów albo huzarów pomalować...
Skala - różna , ale ta której ja próbowałem , 1/30 czyli około 60 mm nie jest tak męcząca jak 1/35 czy 54 mm. Te 6- 10 mm więcej to całkiem sporo !
Dobrym przykładem są figurki od King&Country .Całkiem miło zdetalowane, przyzwoicie pomalowane. Bo są i takie , które wyglądają jak wyciosane szpadlem , ale za nimi stoi historia , tradycja i kolekcjonerzy.

W Polsce pojawiły się figurki Del Prado które mi się nie podobały , jakieś takie byle jakie..

Kilku krajowych producentów robi dobrą robotę , widziałem sporo ładnie wyrzeźbionych i pomalowanych miniatur. Jednak jak na kieszeń tutejszego kolekcjonera , są drogie . No ale wiadomo, - gaża dla rzeźbiarza :) , odlew i malowanie . Musi kosztować.

Nawet jeśli malowanie wykona się poza Polską i Unią najczęściej.
Próbowałem swoich sił , wydłubałem kilku wojaków dla zamorskiego klienta. W przyszłym roku świętujemy stulecie, a może by tak...




Komentarze